Monday, August 12, 2013

Odbieram dzieciaki z przedszkola. Bardzo lubią do niego chodzić, co mnie cieszy bo to jedyna forma dyscypliny jaka pewnie maja. Tak, tak,-  nepalskie przedszkola uczą dzieciaki dyscypliny.
Moje dzieciaki są totalnie rozbrykane, więc trochę dyscypliny im nie zaszkodzi.
Tenzin całymi dniami jeździ na rowerze albo kopie piłkę. Często zatrzymuje go w progu domu i krzycze żeby założył chociaż buty !- bo zapomina, tak spieszy sie na rower.
Dużo dzieciaków lata boso po dworzu. Niektóre z biedy a niektóre bo tak i jak Tenzin wybiegly szybko z domu zapominając butów założyć.
Tenzin jest pewnie jednym z niewielu dzieciaków tutaj ktore maja rower,- przynajmniej w jego wieku.
Więc jeżdżą tym jednym tenzinowym rowerem wszyscy jego koledzy. Każdy po dwa razy dookoła domu, nikt sie nie kłóci i udostępnia rower sprawiedliwie. Pozostałe dzieci biegną za rowerem, forma wsparcia czy pilnowanie swojej kolejki?- nie wiem, ale fajnie na nie popatrzeć. 
Te dzieci maja w sobie wolność. Maja tez dużo siły. Jak sobie tak boso pobiegaja to nie muszą chodzić na integrację sensoryczna jak nasze dzieci wychowane na zachodzie. Darmowa terapia.
Właściwie to im tej wolności i tego biegania można pozazdrościć.

Za to w nepalskiej szkole łatwo nie jest. Szkolnictwo w nepalu obowiązkowe nie jest i wiele dzieci nigdy nie chodziło i nie pojdzie do szkoły. Analfabetyzm w Nepalu jest bardzo wysoki- jakieś 70% wsród kobiet. A ogólnej populacji 58%. Liczby mówią same za siebie. Ponad połowa populacji nie potrafi czytać. Częsta jest tez sytuacja ,ze posyła sie dziecko tylko na dwa , trzy lata do szkoły aby nauczyło sie pisać. W wieku 12 lat dzieci zaczynaja juz pracować. Takie sytuacje są częste na wioskach gdzie dostęp do szkoły jest utrudniony a warunki życia bardzo kiepskie.
I częściej do szkoły posyła sie chłopców jak dziewczynki.
A to dlatego ze dziewczynki są potrzebne do pracy przy domu. Wcześnie wychodzą za mąż, więc biedne rodziny decydują sie na wykształcenie syna a nie córki. Syn zostaje w domu i po ślubie przyprowadza żonę do domu. Córka odchodzi do domu męża. Dlatego rodziny wolą "inwestować" w edukację syna a nie córki.
Szkoły są płatne i te państwowe i te prywatne.
Płatne jest wpisowe, książki, przybory szkolne i mundurek. Do tego jest jakaś opłata miesięczna, wahajaca sie w zależności od szkoły 5- 50$ miesięcznie. 
Edukacja zaczyna sie w wieku 4 lat. Tenzin ma lat 5 i właśnie skończył zerowke i poszedł do pierwszej klasy. Semestr trwa 6 miesięcy, nie ma odpytywan, klasowek, żadnych testów. Jest za to dużo pracy domowej - moim zdaniem za dużo jak na pięcio-latka. I egzaminy po skończonym semestrze. To one decydują czy przechodzisz do następnego semestru i potem do następnej klasy.
Widziałam jego testy. Dzieci w jego wieku piszą juz alfabet angielski i nepalski. Piszą proste słowa jak tata, mama , swoje imię, nazwy owoców i warzyw. Takie krótkie proste słowa.
Osobiście uważam, ze to wszystko za wcześnie, ze jest czas tego wszystkiego sie nauczyc.
Dzieciństwo powinno być właśnie z wiatrem we włosach, boso na polu w poszukiwaniu motyli , biedronek i odkrywania życia.
Tenzin- na rower!!!! - :)




No comments:

Post a Comment