Saturday, September 7, 2013

Samo przygotowanie jedzenia trwało dziś pewnie koło pięciu godzin.
Przestałam juz liczyć ile osób przeszło przez próg naszego domu dzisiaj, na obiad, na taniec, na wspólnie spędzony czas. Jest radośnie i głośno. Muzyka i taniec wypełniają dziś nasz dom. 
Jest nawet malutka dziewczynka, pięcio-miesięczna i nawet nie wychwyciłam kto jest jej mamą , bo przechodzi z rąk do rąk. Jej mama to pewnie któraś z tanczących kobiet.
Moje dzieci przeszczesliwe, chciałyby żeby małe "baby" zostało z nami. 
Małe " baby" nie zapłakało nawet chwile i widać ze przyzwyczajone jest do takiego przechodzenia z rąk do rąk innej osoby.
Tak tu sie wychowuje dzieci. Można by nawet śmiało stwierdzić, ze dzieci tu wychowują sie same.
I ze dzieci starsze wychowują dzieci młodsze. I tak często można zobaczyc ośmiolatka który całymi dniami opiekuje sie dwulatkiem. Rodzice są w pracy i dzieci wychowują dzieci. Takie warunki życia.
Im głębiej w Himalaye, tym warunki życia trudniejsze. Dzieci z gór są za to odważniejsze, bardziej związane z ziemią co czyni ich tez weselszymi i bardziej naturalnymi ludźmi.
Właściwie to fajnie byłoby zamieszkać jakis czas na wiosce nepalskiej. Podejrzewam, ze ja szybko do miasta nie chciałabym wracać. Co tam prąd i internet. Zamiast obserwować co dzieje sie na świecie, dobrze byłoby zwrócić sie ku sobie i poobserwować siebie.
Ale póki co, trzeba sie cieszyć tym co jest a jest sie w Kathmandu. Zreszta tez bardzo pięknym, mistycznym miejscu. I choć Kathmandu to nie jest piękne miasto, to ma coś w sobie bardzo szczególnego. Ma jakieś piękno które powoduje, ze łatwo sie tu poczuć jak u siebie, jak w domu.

No comments:

Post a Comment