Tuesday, October 1, 2013

Uśmiecham sie sama do siebie...
Dziś napisałam koleżance, ze nie wiem kiedy otworzymy hotel.
Ze otworzymy jak otworzymy- może otworzymy w listopadzie, może w grudniu...
Czy ja zaczęłam myśleć juz po nepalsku ?

Obserwuje jak kobiety, moje sąsiadki sprzątają naszą okolice. 
Zacznę od tego, ze najpierw stworzyły stowarzyszenie kobiet, które ma na celu dbanie o porządek, czystość okolicy w której mieszkamy. Każdy dom musi miesięcznie uiścić jakaś dowolną opłatę na ten cel, ale sugerowane jest minimum 100 rupi, czyli 1$ miesięcznie, w przypadku jeśli osoba z gospodarstwa uczestniczy przy porzadkach. Jeśli nie uczestniczy, to stowarzyszenie " rząda " zapłaty znacznie wiecej ponad to, bo nawet i 1000 rupi czyli 10$ miesięcznie.
Oczywiscie opłata jest dobrowolna ale zauważyłam ze ci co nie uczestniczą przy sprzątaniu to raczej ci właściciele tych bogatych domów....
A sprzątanie wygląda mniej wiecej tak :
Grupa licząca może około 40 kobiet, wszystkie ubrane tak samo, identycznie w szaro - złote sari ze zmiotką i szufelką w ręku. Sprzątają ulico- chodniki, bo ani to ulica ani to chodnik a raczej to jedno i drugie na raz.
Ale zauważyłam, ze one zmiatają te ulice z piachu, kurzu, pielą rośliny z asfaltu ale śmieci czy papierków juz nie zbierają, tylko tak zostawiają.
Nie rozumiem. Więc pytam, ale żadnej logicznej odpowiedzi nie dostaje.
One mnie chyba nie rozumieją.
Ja tez nie rozumiem, bo niby jest posprzątane w sensie ze wypielone, pozamiatane ale te papierki po cukierkach czy gumach do żucia nadal tak leżą....
Oczywiscie może na temat estetyki sie nie dyskutuje.

Nie, ja jednak nie zaczęłam myśleć po nepalsku, skoro to zauważam. Jeszcze nie. :)

No comments:

Post a Comment