Sunday, March 2, 2014

O różnicach kulturowych trochę.

Zaznaczam, że nie oceniam, tylko próbuję napisać jak tu jest.

Ktoś znajomy, przyjaciel przychodzi do Twojego domu i może wyjść z niego w Twojej czapce, wcześniej uczesawszy sobie Twoją szczotką włosy, założyć Twoje sandały ( oczywiście bez pytania ) i sobie pójść. I nikogo ( no oprócz mnie ) to tu nie dziwi, nikt się nie gniewa, nikt nikomu nie zwraca uwagi, że nie należy.

A już zadziwiająca była dla mnie sytuacja że ( na własne oczy widziałam ) ktoś ogląda album ze zdjęciami w który wklejone były rodzinne zdjęcia i nie pytając się nikogo czy można - odrywa sobie jedno zdjęcie, wkłada za kurtkę i mówi tak do mnie : " to ja jestem na tym zdjęciu ".

Ale jak pisałam już wcześniej : bez oceny.
Próbuje tylko pokazać różnice kulturowe, to co nas dziwi, jest tu czymś normalnie przyjętym, codziennym.

A to z czym my często mamy problem na zachodzie, czyli ogólnie z wygospodarowaniem czasu dla siebie, przyjaciół, rodziny ( przecież tak zajęci jesteśmy )tu jest czymś nie do pomyślenia nawet, tu wszyscy zawsze mają czas. Tu sie nikt nie śpieszy, jest czas na rozmowę, na kolejną herbatę, mecz krykieta, grę w karty. Tu nie musisz się pytać i prosić że z czymś pomocy potrzebujesz - bo każdy jest gotowy pomóc, ludzie są życzliwi i skłonni do pomocy bardzo. Mają czas dla siebie wzajemnie i na siebie. Jest normalnym tu bycie pomocnym dla innych, tak jakby to mieli Nepalczycy wpisane w życie. Oni są po prostu szczerze życzliwi.

Zakupy dziś robiłam w sklepie ( do którego może pojawiam się raz na trzy miesiące ) i gotówki mi zabrakło na zakupy i właściciel sklepu tak do mnie mówi : " dobrze, nie szkodzi, zapłaci "didi" ( siostra ) następnym razem."
A ja mówię :" ale ja nie wiem, kiedy ja będę następnym razem w tej okolicy "
Sklepikarz: " nie szkodzi, jak siostra będzie - to siostra zapłaci ".

A ja się obruszam o jakieś tam głupie sandały, bo ktoś bez pytania sobie je założył i w nich poszedł, - w dodatku to jeszcze nie moje sandały.
:-)

No comments:

Post a Comment