Odbieram dziewczynki dziś z przedszkola, a właściwie to próbuje je odebrać, bo nie chcą wracać ze mna do domu. Chcą jeszcze zostać pobawić sie w przedszkolu. Uwielbiają chodzić do przedszkola i uwielbiają swoją panią nauczycielkę z ktora nie chcą sie za bardzo rozstawac.
Więc Pani nauczycielka proponuje, ze zabierze dziś dziewczynki do siebie do domu.
No i zamiast wracać ze mną do domu, maszeruja zadowolone i szczęśliwe do domu swojej nauczycielki.
Wróciły tez zachwycone, z pomalowanymi czarnymi kreskami nad oczami, paznokciami na czerwono- u stóp jak i u rąk , włosami uplecionymi w warkocze i nowymi branzoletkami na rękach.
Niezle jak na trzy-latki,- co?
I to jest właśnie ten moj Nepal który próbuje opisać, przybliżyć.
Życzliwość ludzka, otwarte serca i pogodny charakter ludzi.
Tutaj, takie zaproszenie to normalka. Nic wielkiego. Przecież dziewczynki uwielbiają swoją Panią nauczycielka a ona uwielbia je. Więc, - what's the big deal?
Ale mnie jednak ta sytuacja porusza, zachwyca.
Zachwyca mnie tez za każdym razem to, gdy widzę jak Panie w przedszkolu przytulaja i całuja dzieci.
Jak naprawdę szczerze sie z nimi przyjaźnią i z serca zajmują.
Jutro sobota, dzień wolny, bedzie płacz dzieci w domu, ze dziś dzień bez przedszkola.
Fajnie, ze mogłam im "zafundować" takie dzieciństwo wsród ludzi którzy nie są obojętni na ich rozwój, samopoczucie i którzy nie boja sie okazywać swoich uczuć i przytulac mocno do serca.
Doświadczenie takiego życia w dzieciństwie to dobry fundament do wszystkiego w dalszym dorosłym juz zyciu.
No comments:
Post a Comment