Do "micro" ktore jest zaprojektowane na 12 osób( 12 siedzeń) wchodzi 30 osób.
No nie wiem jak, ale wchodzi. Wystają poza drzwi "micro", trzymając się rękoma za poręcze na dachu i tak podrozuja nie narzekajac przy tym. Bilet czy siedzisz czy stoisz czy wisisz kosztuje tyle samo.
Jakaś kobieta wchodzi i daje mi na ręce swoje dziecko. Malenstwo wyglada na dwu miesięczne. Pachnie mlekiem na całe "micro", potem zreszta tez.
Takie są warunki. Trzeba się przyzwyczaić, choc owszem takie podrozowanie łatwe dla mnie nie jest.
Ale nie mam innej możliwości dostania się do dzielnicy turystycznej bo tam gdzie mieszkam jeździ tylko " micro".
Samochodu nie mam. Kosztuje tyle, ze trudno uwierzyć ze jest to wogole możliwe. Stara Toyota Camry, 17 letnia, ktora cieżko juz spotkać na naszych polskich drogach kosztuje 15 tys dolarów. Tak. - 15 tys $.
Zostaje więc opcja " micro" i przyzwyczajenie się do warunków podróżowania.
Skoro nepalczycy nie narzekają to znaczy, ze można to przyjąć takie jakie jest , w końcu chodzi przecież o przemieszczanie się w inne miejsce.
Porusze od razu sprawę świateł drogowych bo ciagle bywa to dla mnie zaskakujące.
To ze jesteś na pasach dla pieszych i masz zielone światło aby iść , nie znaczy wcale ze iść możesz. Nepalczycy nie stosują się do przepisów drogowych, no chyba ,ze na skrzyżowaniu stoi policjant który kieruje ruchem. I tak ciagle jeszcze znajduje się w sytuacjach, ze jestem na pasach dla pieszych, mam zielone światło, idę a znad przeciwka nadjeżdżaja sznur samochodów, pomimo tego ze ich światło jest czerwone.
Oj przeklinam wtedy mocno. Choć co tu przeklinać, trzeba się w końcu nauczyc byc spostrzegawczym i uważać na siebie.
_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
Dziś festiwal zwany "Nag panchami".- święto węży oraz Bogini Manasa ,ktora jest wężowa strazniczka Boga Siwy. To takze Bogini ktora chroni przed ukaszeniem węży.
Wąż po krowie jest w Nepalu najbardziej czczonym zwierzęciem.
Bramin- kapłan był rano w naszym domu, dal nam obrazek węża, który poświęcił i powiesił nad drzwiami wejsciowymi do domu. Odmówił mantrę, pochlapal nas trochę woda i ma nas to zabezpieczyć przed ugryzieniem przez węża.
Jest teraz w Nepalu pora deszczowa i rzeczywiście zdarza się ze przy tak obfitych opadach deszczu może wąż wejść do domu. Nie będę juz opisywać ilości insektów ktore szukając schronienia przed deszczem pomieszkiwuja sobie teraz z nami.
Tego dnia obchodzi się dom dookoła rysujac wokół niego linie kreda oraz wizurenki węży, modlac się przy tym aby zabezpieczyć dom i podwórko przed wslizgnieciem się węża.
Na wioskach składa się rownież ofiarę z mleka i owoców przy norach węży.
Tego dnia kobiety także poszczą i do zachodu słońca mogą spożywać tylko wodę.- oczywiscie te ktore praktykuja hinduizm.
Ja tam dziś nie poszcze choć może powinnam bo czuje respekt a moze i strach przed wężem kobra ktore często można spotkać na ulicach kathmandu tanczacego do muzyki wydobywajacej się z fletu swojego pana.
Dziś pada cały dzień. Ulice pływają a pranie schnie juz czwarty dzień.
Monsoon kończy się z początkiem września ,kiedy to zaczyna się w Nepalu sezon turystyczny.
Ale nie ukrywam, ze bardzo lubię ta deszczowa porę roku w Nepalu .
Lubię słuchać jak krople deszczu spadają na szyby. Działa to na mnie kojąco.
No comments:
Post a Comment