Ale dziś wybieram inne miejsce. "Himalayan Java Cafe". -Tuż obok, jest to jedna z bardziej popularnych kawiarni w całej dzielnicy turystycznej, choć turystów nie przychodzi tu wielu. Miejsce jest pełne młodych, pięknych i bogatych nepalczykow. Pisze, ze bogatych, bo nepalskie ceny tu nie są. Raczej europejskie. Za kawę trzeba dać 2-5$. Jedzenie jest tu raczej kiepskie, kawa jest dobra, herbata masala jedna z gorszych jaką piłam. I najlepszy w całej dzielnicy internet. Niezawodny, zawsze jest i działa sprawnie. Do tego właściciel pomyślał i stworzył tak zwany "community table" przy którym są wtyczki z prądem aby naładowac laptopa. Są tez specjalnie przygotowane miejsca z ładowarkami do telefonow( jest ładowarka miedzy innymi do noki i iPhone)
Super!- za to lubię to miejsce. Prąd i internet to trudna sprawa w Nepalu, ale z tym właściciel sobie swietnie poradził. - dziękuje!
Podpytuje znajomego, który jest tu kelnerem i mówi, ze średnio obsługują tu około 1000 klientów dziennie, większość przychodzi tu na kawę i internet, stąd drogie ceny w menu.
Stolików, tak na oko, jest 80, większość cztero-osobowych ale są tez dwu-osobowe, wolnego miejsca w tym momencie brak. Turystów nie widzę. Na większości stołach widać kawę i iPhone w ręku.
Także podsumowując tak to juz jest z miejscami, ze są popularne niekoniecznie dlatego ze są super miejscem aby zjeść. Wystarczyło dać ludziom dobry internet żeby dać sobie dobry biznes.
Tak więc, chwila dla mnie. Dzieciaki w przedszkolu, a ja mam czas na siebie. Troche popisze, poczytam, popatrze czy podłogę w "mi casa" równo kładą.
A potem do domu. Spacer z dziećmi po oklicy w której mieszkamy. Przestało padać, więc może dzisiaj pojawią sie białe szczyty Himalayow.
No comments:
Post a Comment