Sunday, August 11, 2013

Co ruszyło mnie bardzo w zyciu...

Kiedyś, pare lat temu na ulicy w Kathmanu spotkałam grupę bezdomnych dzieci.
W wieku może od 6 do 10 lat. Śpią na ulicy, żyją na ulicy.
10 letni konflikt wojenny w Nepalu, próba obalenia rządów króla i wyjście Nepalu z monarchii w republike oraz próba dojścia maoistow do władzy zostawiła ten kraj podzielony jeszcze bardziej niż był przed konfliktem...
Wiele rodzin zostało rozbitych, podzielonych na zawsze . Efektem tego konfliktu są tez te bezdomne dzieci na ulicach. W jednym z biedniejszych krajów na świecie z systemem opieki żadnym, te dzieci maja tylko ulice, ulica ich przygarnia, uczy, przytula tak jak nocą przytulaja je bezdomne psy.
Kupuje ryż , jakieś jedzenie dla bezdomnego ośmio-latka, którego spotykam codziennie i który wita mnie zawsze uśmiechem, chęcią do rozmowy, który łapie moja rękę i odprowadza mnie pod drzwi mojego officu każdego dnia.
Z jakiegoś powodu, wracam na chwile z powrotem na ulice. I widzę chłopca, tego samego któremu przed chwila kupiłam dalbhat ( nepalskie typowe tradycyjne jedzenie- ryż z warzywami i zupa z soczewicy) który to jedzenie ofiaruje psu. Sam zjada zupę a psu daje ryż z warzywami.
Zaczynam na niego krzyczeć, ze co on sobie wyobraża???- przecież ja mu kupiłam jedzenie a on je oddaje psu???
Chłopiec patrzy na mnie dużymi oczami w ktore napływają łzy i spokojnie mówi:
" ten pies to wszystko co mam. To on daje mi ciepło w nocy, przytulajac sie do niego nie odczuwam zimna kiedy noce w Kathmandu staja sie zimne..."

I nic juz nigdy nie jest dla mnie takie same.....





No comments:

Post a Comment