Wszędzie pełno bezdomnych psów na ulicach, takich kochanych ciepłych kundli, których zresztą na co dzień dokarmiam jak tylko mogę.
Daliśmy tym naszym psom bezdomnym mieszkającym na ulicach naszego miasta, w naszej okolicy imiona. I tak jest : Kakao ( uwielbia sie przytulać ), Groźny ( tylko tak wygląda ), mama ( bo ciągle ma małe ) , Głośny ( ciągle szczeka, w nocy wyje ) , Kali ( po nepalsku : czarna ) i Kropka ( bo ma plamkę na uchu ).
Nikt mnie za to dokarmianie psów tu, niestety nie lubi. - i nie szkodzi. Ja i tak robię swoje.
W Nepalu pies to darmozjad, włóczęga i " obiekt " do obrzucenia kamieniami.
I pomysleć, ze biała ( ja ) ich do siebie przytula- przecież odchody krowie jedzą, no i wogóle są zbędne, bezużyteczne. I jeszcze do tego biała dzieci swoje w to miesza.
Widzę, ze wzbudzam tym pogardę u innych.
Ja tam sie nie czepiam waszych karaluchów co to śpią pod waszymi materacami i nie rozumiem tez w jaki sposób są one użyteczne ?
-Czy ktoś mi może to wytłumaczyć ?
Kathmandu a raczej Dogmandu z lotu ptaka a raczej helikoptera .
No comments:
Post a Comment