Saturday, November 30, 2013

Tak wyglądało głosowanie na wioskach do Zgromadzenia Konstytucyjnego.( zdjęcia poniżej )

Dziś w wiadomościach podano, ze maobadi ( Partia Maoistów ) dąży do unieważnienia tych wyborów gdyż okazało sie, ze pomimo tego iż głosowało 70% wyborców - kart do głosowania było o 12% więcej, czyli to oznacza ze głosowało więcej osób niż było do tego uprawnionych.

Przeciekły także rożne nagrania video oraz rozmowy o tym jak jedna i ta sama osoba głosowała dwa razy w tych samych wyborach. 

Nepal. Piękny, magiczny. Ale niestety ciągle nie uporządkowany.
Korupcja, wymuszanie łapówek od bogatych, kolesiostwo i nepotyzm w polityce to i tak mały problem tego kraju. 
Większym jest brak dostępu do szkoły, opieki medycznej, wody, brak prądu, dróg - wszystkiego tego co jest podstawą do normalnego życia na zachodzie.




Thursday, November 28, 2013

Stoły, krzesła zrobione.
Zostaje dużo sprzątania teraz.
Ciągle czekamy na telefon - na numer telefonu stacjonarnego czeka sie w Nepalu do dwóch lat, oczywiście wszystko można załatwić inaczej. Pod stołem.

Wednesday, November 27, 2013

Ósma nad ranem w Kathmandu.
Czekamy na słońce. 
Tak ! - w czapkach, kurtkach, ciepłych bawełnianych szalach siedzimy w mieszkaniu w oczekiwaniu na troche ciepła, troche promieni słońca. O 10-ej rano bedzie juz bardzo ciepło a o 12-ej bedzie ponad 20 stopni C. 
Nocą temperatura spada do zera, poniżej zera. Jest zimno.
Śpimy w czapkach, kurtkach, śpiworach.
Mieszkania nie są ogrzewane gdyż brakuje prądu, gazu i nie ma drewna do ogrzewania.

Mimo wszystko, - jest nam dobrze ! :)
Kathmandu powinno sie raczej zwać Dogmandu.
Wszędzie pełno bezdomnych psów na ulicach, takich kochanych ciepłych kundli, których zresztą na co dzień dokarmiam jak tylko mogę.
Daliśmy tym naszym psom bezdomnym mieszkającym na ulicach naszego miasta, w naszej okolicy imiona. I tak jest : Kakao ( uwielbia sie przytulać ), Groźny ( tylko tak wygląda ), mama ( bo ciągle ma małe ) , Głośny ( ciągle szczeka, w nocy wyje ) , Kali ( po nepalsku : czarna ) i Kropka ( bo ma plamkę na uchu ).
Nikt mnie za to dokarmianie psów tu, niestety nie lubi. - i nie szkodzi. Ja i tak robię swoje.

W Nepalu pies to darmozjad, włóczęga i " obiekt " do obrzucenia kamieniami.
I pomysleć, ze biała ( ja ) ich do siebie przytula- przecież odchody krowie jedzą, no i wogóle są zbędne, bezużyteczne. I jeszcze do tego biała dzieci swoje w to miesza.
Widzę, ze wzbudzam tym pogardę u innych.

Ja tam sie nie czepiam waszych karaluchów co to śpią pod waszymi materacami i nie rozumiem tez w jaki sposób są one użyteczne ?
-Czy ktoś mi może to wytłumaczyć ?

Kathmandu a raczej Dogmandu z lotu ptaka a raczej helikoptera .
Almost there !

Praca nad hotelem jeszcze trwa ale juz widać jej koniec.
Cieszymy sie !

Pewnie na Święta Bożego Narodzenia otworzymy sie. 

Kathmandu zimne nocami. Choć w ciągu dnia bardzo ciepło, 24 stopnie C dzisiaj było.
I zawsze słońce - każdego dnia.
 

Wednesday, November 20, 2013

Nastroje po wyborach nie są dobre. Z przedwstępnych analiz wynika, ze mogą wygrać monarchiści. - czego nikt sie nie spodziewał. Mówiono, ze te wybory bedą należały do Nepali Congress.
Oczywiscie trzeba jeszcze policzyć wszystkie głosy, bo to tylko analizy.

Ale czuć chaos w Kathmandu, który w latach poprzednich należał do maobadi ( maoistów ).
Ludzie szli wtedy za głosem Prachandy, za Baburam Bhattarai w nadzieji, ze Nepal zamieni sie w krainę himalayskiej Szwajcari.
Tak sie jednak nie stało, osobiście myśle, ze potrzeba czasu żeby coś zbudować w takim kraju jak Nepal, - a nie buduje tu sie łatwo, bo nepalczycy nie lubią zmian i nie przychodzą one im łatwo.
Kraj za to pogrążył sie w jeszcze większej biedzie a zdrożało wszystko tak, ze ceny są niejednokrotnie większe niż w Europie.
Dzisiejsze ceny z Kathmandu :
1 kg jabłek 500 rps - to równowartość 5 $
1 kg pomarańczy 270 rps - prawie 3 $
125 gram jogurtu 200 rps, - to dwa dolary za mały jogurcik.
Ceny potrafią sie tu zmienić o 100 % w ciągu dnia.

Widzę często jak w wielu nepalskich domach takie jedno jabłko czy pomarańcze dzieli sie na parę osób. Tak samo jak czekoladę, która kosztuje tu trzy razy drożej jak w Europie.

Ostatnio była u nas dziewczynka z wioski w Himalayach na krótkie wakacje w Kathmandu.
I pytam jej : jakie masz marzenie ?
Odpowiedziała :
Chciałbym zjeść jabłko, pomarańcze, czekoladę i gumę do żucia. I dużo dużo tej czekolady!!!!
I jak to mówiła, to miała duży, ogromny uśmiech na twarzy. 

Tuesday, November 19, 2013

Dzisiaj rano w naszej okolicy na obrzeżach Kathmandu nie można juz kupić żadnych warzyw, bo ich po prostu nie ma. Przez cały tydzień nie było transportu z wiosek do miasta, więc brakuje w sklepikach warzyw, jajek, mleka.
Na śniadanie jemy więc ryż ze szpinakiem - z ogródka sąsiadki.
Jestem ciekawa co na to dzieci, - ryż ok, ale szpinak ?

Jutro wszystko ma ruszyć, szkoły sie otworzą, urzędy tez, transport bedzie.
Wyniki wyborów bedą nam znane do dziesięciu dni maksymalnie. Trzeba zebrać wyniki z oddalonych wiosek w Himalayach, gdzie często brakuje dróg a tym samym dostępu do transportu.
Moj mąż wraca pieszo z wioski w Himalayach, powinien dojść do Kathmandu dziś wieczorem.
Jest słonecznie, pięknie choć noce są juz bardzo zimne, śpimy w czapkach, polarach, śpiworach i dodatkowych kołdrach a o siódmej nad ranem wychodzimy na ogród złapać promyki słońca.
Nepal głosuje.
12 mln ludzi, którzy zarejestrowali sie wcześniej aby głosować i wybrać Zgromadzenie Konstytucyjne staje dziś do wyborów w nadzieji ze rząd uchwali w końcu konstytucję.
Choć parti w Nepalu jest ponad sto, liczą sie głównie trzy partie : United Communist Party of Nepal ( maoiści ), Nepali Congress, Comunist Party of Nepal ( United Marxist Leninist ) zwaną tez przez wielu komuniści extremalisci.

Ostatnie Zgromadzenie Konstytucyjne zostało wybrane zaraz po upadku monarchii w 2008r, ale niestety nie starczyło na napisanie konstytucji nawet tych pięciu lat . W tym czasie Nepal miał pięć rządów i pięciu premierów.
Intrygi, korupcja, odbieranie majątków bogatym i ściąganie haraczy od przedsiębiorców zajęły te pięć ostatnich lat rządzącym Nepalem.
I ludzie nadal uważają ze będzie tak samo i nic sie nie zmieni, dlatego młodzi masowo stąd wyjeżdżają i ich marzeniem nie jest juz wyjechać do USA czy do krajów Europy, wystarczy Dubai.
Bezrobocie, bieda, brak systemu zdrowia i drożyzna ( ceny wielu produktów wyższe jak w Europie ) powodują ze każdy młody chce jechać byle daleko stąd.

Podano w wiadomościach, ze na skutek wybuchu ładunków wybuchowych zginęło 33 osoby.
Na ulicach widać wojsko i niepokój wsród ludzi.

Monday, November 18, 2013

A jeszcze dodam, ze mój mąż od dwóch dni jest w drodze - idzie pieszo na wioske poprzez Himalaye aby wziąć udział w głosowaniu.

Także mogą sobie być strajki, protesty, może nie być transportu , - kto ma oddać głos w wyborach, gotowy jest na poświęcenia. 
Większość moich znajomych nepalczyków jest teraz gdzieś w drodze, pieszo poprzez Himalaye, aby jutro móc stanąć do głosowania.
Ceny w Kathmandu poszły o 100 %, nawet 200% w górę.
Transport do Kathmandu nie wjeżdża więc za wszystko trzeba płacić drożej, szczególnie za warzywa, owoce, ryż, mleko i jajka.
Kilogram ziemniaków kosztował dziś 200 rps, równowartość dwóch dolarów.
Szkoły, przedszkola, urzędy są nadal pozamykane. Transport jeździ sporadycznie, raczej nie jeździ.
Widać te samochody które przewożą turystów i widać u nas na obrzeżach kathmandu motory, skutery. Sklepy otwierane są na chwile w godzinach porannych i pozńiej na chwile wieczorem.
Restauracje w dzielnicy turystycznej pękają od turystów i choć od zewnątrz witryny są zamknięte i wygląda na to, ze restauracja jest nie czynna, zawsze jest jednak jakieś wejście z boku, z tyłu...

Jutro wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Pomimo mocnych prób zakłócenia ich i licznych protestów na ulicach, wybory sie odbędą. Jest spokojnie. Choć słyszy sie w wiadomościach, ze w wielu miejscach eksplodowały ładunki wybuchowe, za które odpowiedzialni są ci z parti maoistycznej ( extremalistów. )
Kathmandu za to zrobiło sie czyste, widać bardzo ładnie Himalaye ( Ganesh Himal i Langtang).
Jedyny plus tego, to ze można chodzić w centrum bez maski, bo nie ma spalin samochodów, które na co dzień są tu dosyć duże ze względu na to, ze na ulicach, bardzo małych i wąskich poruszają sie stare samochody w wersji bez katlizatorów.

Friday, November 15, 2013

A tak powstają piękne drewniane krzesła i stoły na potrzeby naszego hoteliku.
Wszystko jest robione ręcznie przez lokalnych rzemieślników- łóżka, materace, stoliki na kawę, lustra.


Do załatwienia sprawy urzędowe na dziś. Nepalski urzędnik siedzi przed komputerem (oczywiscie na stronie facebooka), przed sobą ma kubek kawy i gazetę " The Himalayan ". 
Zajęty jest bardzo czytaniem gazety i facebooka tez.
Kolejka do niego robi sie coraz większa i nie tylko w pokoju ale i na korytarzu.
Myśle, ze czeka do niego z wnioskami jakieś 20 osób.
Ale on ma czas i wszyscy boją sie nawet odezwać z jakimkolwiek zapytaniem, więc czekamy grzecznie.
Po dłuższej chwili, nagle wstaje i wychodzi, bo ma pół-godzinną przerwę na lunch, co zresztą jest napisane na jego drzwiach wejściowych do pokoju.
I nikt słowem sie nadal nie odzywa.

Kiedy wraca sprawdzenie moich dokumentów i złożenie na nich podpisu nie trwało nawet minuty. 
A czekałam na niego prawie dwie godziny.

Co było jednak dla mnie zaskakujące to, ze kiedy wyszedł nie wyprosił mnie i innych petentów z pokoju, tylko poszedł mówiąc, ze teraz ma przerwę na lunch i wraca za 40 minut.
I my tak zostaliśmy w jego pokoju, ze stosem dokumentów na stole, pieczątkami, otwartym komputerem i kluczami od jego pokoju na stole. Szokujące !
Inni petenci- nepalczycy poszli tez na masale tea do kafejki na parterze urzędu. Ja zostałam sama w pokoju z tymi wszystkimi dokumentami, pieczątkami i w mojej polskiej głowie zaświtał nagle pomysł żeby sobie samej ten dokument podpisać - Oczywiście strach i jakiś rozsądek wygrał.

Zresztą mieszkam teraz w Nepalu, więc pora sie nauczyć, ze tu urzędnik jest jak Bóg, bo zawsze może nie podpisać wniosku, utrudnić, kazać przyjść dnia następnego.
Więc grzecznie po nepalsku z uśmiechem zaczekałam na jego powrót i nawet powiedziałam mu grzecznie dziękuje, kiedy wniosek mój podpisał.
A on nawet nie raczył podnieść głowy i spojrzeć na mnie.
Trzeba przecież szybko przejrzeć wnioski, złożyć podpis i wrócić do czytania facebooka.

Tuesday, November 12, 2013

Szłam dzisiaj drogą z mojego miejsca zamieszkania do dzielnicy turystycznej.
Przeciez jest drugi dzień  " Nepal Banda " co oznacza " nepal zamknięty " - nic nie jeździ, wszystko pozamykane.
Po drodze, na budynku szkoły mijam napis :
" Impossible itself says that I'm possible "
- I like that,- pomyślałam. 
Jaki ładny dzień na spacer.

Monday, November 11, 2013

19 listopada mają sie odbyć w Nepalu wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego.

Natomiast czy sie odbędą ....

Partia maoistyczna ( są dwie, - ale mówię o extremalistach) nie tylko nawołuje do bojkotu tych wyborów ale wprowadziła od dziś dziesięciodniowe strajki w całym kraju. Nie czynne są szkoły, biura, sklepy, nie jeżdżą samochody, autobusy.
Jedynie turyści ( bo nadal mamy sezon turystyczny ) mogą swobodnie sie przemieszczać w samochodach opisanych " tourist only ".
A wszystko po to aby jak najmniej ludzi wzięło udział w głosowaniu.
Dwa miliony ludzi mieszka w Kathmandu ale większość musi głosować na wioskach, w swoich organach wyborczych. Skoro nie ma transportu, to trudno sie przemieszczać.

Trudno powiedzieć co bedzie dalej. Łatwo jest przyjąć dwa, trzy dni strajków i siedzieć w domu, ale w końcu myśle ze ludzie wyjdą na ulice i nie obędzie sie bez protestów, demonstracji, rzucania we władze kamieniami...

Byłam tu w 2007r kiedy to odbywały sie protesty przeciwko monarchii i jego rządom.
Razem z moimi kolegami nepalczykami krzyczałam głośno, ze chcemy demokracji i nie chcemy juz wiecej rządów króla.
Mówiło sie ze w Kathmandu dwa miliony ludzi wyszło wtedy na ulice.
Pamietam ten czas dokładnie, kiedy kraj sie zmienia z monarchii w republike ,- trudno to zapomnieć.
Byłam tu tez w 2008r , kiedy to król Gyanendra odszedł od władzy.
Wiele sie od tego czasu zmieniło, bardzo wiele.
Ale jeszcze wiele musi sie zmienić.

Osobiście uważam, ze jeśli ktoś może coś tu zmienić na lepsze - to tylko maoiści- tylko nie mówię o extremalistach. Mówię o partii z wodzem naczelnym Panem Prachandra.
Uważam tak dlatego, ze to jedyna partia która ma jakąś wizje i chce coś zrobić, zmienić dla innych, obejmując tych biednych, bez dostępu do szkoły, szpitali , wody, mieszkających na himalayskich wioskach. I tez dlatego, ze tylko partia maoistyczna może położyć kres okropnej korupcji tego kraju.
Bo tylko z tą jedyną partią wszyscy sie liczą a bogaci sie jej boją.

Ale trudno przewidzieć co bedzie dalej w takim kraju jak Nepal, który rządzi sie sam, bez żadnego systemu władzy który jest skuteczny, który chroni swoich obywateli.
Tu każdy robi to co chce i co uważa za słuszne.
I jest w tym może jakaś magia, bo mimo wszystko jakoś tu wszystko funkcjonuje.
Tylko czy jakoś to znaczy dobrze ?

Saturday, November 9, 2013

W końcu, w końcu widać koniec prac w hotelu. Zostało jeszcze nam pomalowanie budynku na zewnątrz i położenie podłogi drewnianej. I wtedy ja wchodzę jako interior designer, co mnie bardzo, bardzo cieszy, bo uwielbiam, kocham taką robotę, kiedy to mogę sie zająć upiekszaniem, dekorowaniem, dodatkami i wszystkim co stworzy atmosferę. 
Bedzie z akcentem buddyjskim, bedzie ciepło , bedzie miło , bedzie życzliwie.
Czekam na Was, moi kochani drodzy podróżnicy i obiecuje przyjąć Was życzliwie, dobrze, ciepło.
Nepal tez czeka na Was do odkrycia.
Szlaki, góry, Mt. Everest a może jakaś mała wioska w Himalayach czy pobyt w klasztorze.
Po cokolwiek czujesz, ze masz tu przyjechać, - spełni to Twoje oczekiwania, bo Nepal jest magiczny.

Thursday, November 7, 2013

Kathmandu zrobiło sie juz bardzo zimne. Po 16-ej słońce schowało sie za górą, o 17-ej było juz ciemno a o 18-ej bardzo zimno, wietrznie.
Dzieciaki położyłam spać w swetrach i śpiworach, sama sie kłade do łóżka w polarze.
Prądu jest zauważalnie mniej i dzisiejszą prace domową dziecka z przedszkola robiliśmy przy świeczkach, ja dodatkowo oświęcając zeszyt latarką żeby dziecko widziało co pisze.

W hotelu prace postępują, choć panowie budowlańcy za nic nie potrafią odróżnić koloru brązowego od czarnego. Łóżka miały być pomalowane na kolor brązowy a wyszedł im czarny i pól dnia ze mną na ten temat dyskutują, ze jest dobrze, ze jest tak jak ja chciałam.
Zaczęli tez malować budynek na zewnątrz i wychodzi ładnie.
Zaczynam widzieć, ze zbliżamy sie ku końcowi a to znaczy, ze ku otwarciu.
Dużo podróżników czeka na nasze otwarcie a my czekamy na nich !

Tuesday, November 5, 2013

Rytuał wręczenia " Tika " to błogosławieństwo, które ma uchronić przed wpływem złych istot, duchów i zła. Tak dzisiaj obchodzilismy to święto w kathmandu.



Monday, November 4, 2013

To dziś dla wielu najważniejszy dzień podczas całego Święta Światła zwanego w Nepalu " Tihar " a w Indiach " Dipawali ".
Ostatni dzień Święta zwany " Bhai Tika " jest świętem brata i siostry, podczas którego siostra błogosławi brata, wykonując rytuał ochraniający go przed złymi duchami ( wygląda to w ten sposób, ze siedzącego brata, siostra okrąża trzy razy, skrapiając wokoło niego podłogę oliwą a także oliwą smaruje jego głowę i uszy )
Potem ofiarowuje swojemu bratu kolorowy znak " Tika " na czole oraz zawiesza mu na szyji naszyjnik ( malla) zrobiony z żółtych kwiatów oraz wręcza mu prezenty ( najczęściej suszone owoce, ale tez w kathmandu zauważyłam ze najczęściej są to ubrania, szale ) życząc mu wszelkiej pomyślności i długiego życia a on w zamian ofiaruje siostrze pieniądze i przysięga bronić zawsze jej honoru.
Jest to czas kiedy rodziny, szczególnie brat i siostra muszą być razem, bo od tego błogosławieństwa bedzie zależała pomyślność i zdrowie brata w tym roku.

Jeśli ktoś nie ma brata lub siostry, to dziś jest czas aby kogoś swoim bratem lub siostrą uczynić poprzez ofiarowanie mu kolorowego znaku " Tika " na czole i zaproszenie go do swojego życia oraz poprzez złożenie sobie przysięgi, ze odtąd jest sie bratem i siostrą.
Dla nepalczyków takie relacje, więzi stają sie bardzo mocne, jakby rzeczywiście byli dla siebie rodzeństwem i są to relacje które trwają całe życie.


Sunday, November 3, 2013

Według wierzeń nepalczyków, Bogini Lakszmi przynosi obfitość, bogactwo, szczęście i mądrość do domu. 
Trzeba Jej wskazać drogę do domu poprzez namalowanie ścieżki z wody wymieszanej z czerwoną gliną, która prowadzi od wejścia czy drzwi domu do jego środka. Ścieżka oświetlana jest lampkami oliwnymi a na jej końcu buduje sie ołtarzyk z wizerunkiem Lakszmi oraz maluje sie z pofarbowanego wcześniej ryżu piękne motywy w stylu mandali, ofiarowuje sie kwiaty, owoce, pieniądze, ryż i czerwony proszek z którego robi sie znak Tika na czole. Pali sie kadzidła i lampki oliwne aby uczcić i zaprosić do swojego domu Boginie Lakszmi. Na wioskach bardzo często kładzie sie pudeleczko - skarbonke do której wkłada sie co roku pieniędze, które to można użyć tylko w nagłych przypadkach.
W kathmandu zauważyłam ze na ołtarzyku tuż przy zdjęciu Bogini Lakszmi kładzie sie często portfel, aby zostać obficie przez cały rok obdarowanym pieniędzmi.
Takie ołtarzyki powstają także w sklepikach, miejscach pracy, biurach.
Tego dnia szczególnie nepalczycy nie targują sie o ceny , gdyż uważają ze trzeba przyjąć pieniądze jakie ktoś nam ofiaruje czy zapłacić tyle ile ktoś rząda, po to aby sie finansowo szczęściło.
Bogini Lakszmi przychodzi do każdego domu, obdarowując wszystkich swoim bogactwem.
To bardzo ładny czas teraz w Kathmandu. Czas światła.

Saturday, November 2, 2013

Przyszedł piękny czas Świąt " Tihar " albo inaczej zwanych tez " Diwali ", co oznacza święto świateł.
Święta hinduistyczne obchodzone na cześć Bogini Lakszmi. 
To bardzo radosny czas poświęcony ku czci życia, pomyślności, braterstwa, oddawania błogosławieństw zwierzętom takim jak : kruk, krowa i pies.
W tych dniach przyozdabia sie domy girlandami kwiatów, światełek, lampek oliwnych, żarówek świecących kolorowo i zostawia sie drzwi domu otwarte szeroko na oścież oświetlając pomieszczenia lampkami aby Bóg mógł znaleść drogę by wejść do domu do środka.

Całe miasto Kathmandu nocą zamienia sie w wielkie jedno światło.

To czas tez kiedy nie wyłączany jest prąd przez elektrownie i można cieszyć sie światłem cały dzień i noc.
Święta trwają pięć dni i rozpoczynają sie dniem w którym ofiaruje sie błogosławieństwo dla kruka.
Istnieje w Nepalu przesąd który mówi o tym, ze jak kruk kracze to zwiastuje smierć, należy więc z szacunkiem traktować kruki i oddawać im cześć. Tego dnia ofiaruje sie dla nich ryż na talerzach zrobionych z liści, które to wystawia sie przed dom aby nakarmić kruki i zadowolić je tak aby uniknąć ich krakania przed domem.

Drugi dzień świąt poświęcony jest oddawaniu czci psu.
Tego dnia obdarowuje sie psa girlandami kwiatów, czerwonym znakiem Tika, ryżem do spożycia i prosi sie go o strzeżenie wrót domu przed niebezpieczeństwem.
W Kathmandu które powinno mieć raczej nazwę Dogmandu jest mnóstwo bezdomnych psów na ulicach, tego dnia dba sie o to aby wszystkie były nakarmione i pobłogosławione znakiem Tika.

Dziś jest trzeci dzień świąt zwany Lakszmi Pudza, w którym to czci sie święte krowy.
I tak samo ofiaruje sie im girlandy z kwiatów, jedzenie i czerwony znak Tika.
Krowa w hinduistycznym wierzeniu jest jak matka, jak wszechświat bo daje życie człowiekowi poprzez to ze daje mleko, rownież człowiekowi.
Niektórzy w tym dniu piją jej mocz, wystarczy kilka kropel dodać do posiłku, na znak oddania jej szacunku. Często na wioskach jej łajno przykleja sie do ścian domu, aby je wysuszyć na słońcu i pozńiej używać do rozpalania ognia.

Przez cały czas trwania świąt, odbywają sie śpiewy i tańce. Maszeruje sie od domu do domu tańcząc i śpiewając i prosząc właściciela domu o ofiarę pieniężna. Nie odchodzi sie od drzwi domu dopóki złożona ofiara jest satysfakcjonująca. Można rownież ofiarować śpiewającym jabłka i banany oraz ryż.
Dzisiejszej nocy zabawa, śpiew, taniec i chodzenie z domu do domu bedzie trwało całą noc.
Nie można po prostu kogoś nie wpuścić czy nie przyjąć czy nie ofiarować mu pieniędzy, tego dnia nikt nie może sie gniewać i trzeba wszystkich uczynić zadowolonymi, tak aby uczynić Bogini Lakszmi tez szczęśliwą. 

Podczas tego święta można rownież grać w hazard, z czego nepalczycy chętnie korzystają.
Nawet dzieci grają za pieniądze w rożne gry i karty na ulicach.

Na zdjęciu : dzieci w kathmandu maszerujące dziś od domu do domu tańcząc i śpiewając tiharowskie pieśni.
Z Himalayów powróciłam, choć wracać do Kathmandu sie nie chciało.
Ale remont hotelu nadal trwa no i trzeba swoje dopilnować aby robota szła po mojemu i efekt był taki jaki oczekuje. A to trudne, bo tutejsze spojrzenie, pojęcie estetyki bywa bardzo rożne i odmienne od mojego...

Himalaye. Jak to nepalczycy mówią ,- góry to tylko te co mają białe szczyty. Wszystkie inne to tylko pagórki. I choć niejednokrotnie te pagórki mają i po 3000 m, to nie są to dla nich góry.
Góra musi mieć koniecznie biały szczyt ( czyli te które mają powyżej 4000m npm )

Thumi. Położone malowniczo, bajkowo na takim właśnie szczycie pagórka, co to ma 1900 m npm.
Przestrzeń i poczucie wolności, bycie blisko natury towarzyszyły mi każdego dnia.
Niewiele robiłam. Patrzyłam na życie, na dzieci, na ciężką prace ludzi...
Na ich trud pracy każdego dnia, uśmiechnięte twarze, radość w sercach.

Życie na wiosce łatwe nie jest. I nie jest to kompletnie kwestia braku prądu, internetu, ciepłej wody...
Tu każdy rytm dnia wyznacza praca. Czy pada deszcz czy świeci słońce, trzeba napoić zwierzęta, nakarmić je, przynieść wodę z pobliskiego strumienia i ściąć trawę z łąki czy pola dla zwierząt hodowlanych w domu. 
Na wioskach je sie to i tylko to co sie samemu wyprodukuje, to co urośnie w polu. Szpinak, pokrzywa, ziemniaki i ryż to główne składniki codziennego menu. Jada sie dwa razy dziennie, zawsze o stałej porze dnia, rano i wieczorem. To same menu- ryż ze szpinakiem, ewentualnie ziemniaki, zupa z soczewicy. Trzeba przynieść drewno, porąbać je i napalić w piecu w kuchni aby przygotować jedzenie. 
W ciagu dnia pare razy dziennie pije sie mleko od krowy, zawsze na ciepło.
W sezonie letnim rosną na wiosce rownież banany i mango a także kukurydza.

Zęby myje sie specjalną zieloną rośliną, która wytwarza kwasy, które to skutecznie oczyszczają kamień nazębny albo ewentualnie popiołem, który tez służy do mycia naczyń.
Wodę do nakarmienia zwierząt, do spożycia, do podlania ogródka przynosi sie do domu parenaście razy dziennie w pięknych ręcznie wykonanych dzbanach z brązu.
Prysznic bierze sie w potokach górskich.
Na wiosce jest mały sklepik gdzie można kupić cukier, sól, zupke chow chow i cukierki.
Szkoła podstawowa oddalona jest o 15 minut( dla mnie 40 minut) od domu, małą kamienną drożką w górę.
Widoki na Himalaye są niesamowite z naszego pagórka. Widać cały rejon gór Manaslu. Słońce wstaje o 7-ej rano i zachodzi koło 6- ej wieczorem. O godzinie najpóźniej 9-ej wieczorem cała wioska pogrążona jest we śnie. Wstaje sie o 4-ej nad ranem i o 5-ej cała wioska żyje juz swoim życiem.

Jadłam niesamowite rzeczy, oprócz pokrzyw z których gotuje sie zupę, rożne łodygi i liście roślin które rosną na łąkach a także pędy młodego bambusa. Herbaty piłam z zielonych liści, które w smaku przypominały cukierki "vicks".

Obserwowałam wioske i jej ludzi, którzy pomimo, ze zajęci pracą, znajdowali czas na chwile rozmowy i podpytanie mnie o życie na moim kontynencie.
Nie wszystkie dzieci na wiosce chodzą do szkoły. Pomimo tego, ze szkoła jest państwowa, nauka jest płatna a pracy w domu i gospodarstwie jest tyle, ze nie każde dziecko może iść do szkoły, bo musi pracować.
I tak dzieci juz te w wieku ośmiu lat mają dużo obowiązków. Potrafią juz ugotować same obiad, pomagają przy wszelkich pracach w domu i polu. Dokarmiają zwierzęta, doją krowę, zbierają chrust na opał.

Życie na wioskach w Himalayach wypełnione jest ciężką pracą od rana do nocy, pracą która każdego dnia jest taka sama, zawsze trzeba napoić zwierzęta, przynieść wodę itd.
Ale mimo tego, ludzie mają promienne twarze, ciepłe spojrzenia i potrafią dostrzec piękno życia i tego świata każdego dnia.
Żyją rytmem słońca, rytmem natury, rytmem wiatru i wody w potokach.
Wróciłam do kathmandu, choć chciałoby sie na wiosce juz zostać i pobyć w tym rytmie choćby jeszcze troche dłużej.