Boimy się kolejnych wstrząsów. Mieszkamy nadal w namiotach.
Mamy jedno wspólne marzenie : żeby wstrząsy ustały.
Bierzemy dzień po dniu. Nikt się nigdzie nie śpieszy, czas ma dzisiaj inny wymiar.
Ważne są relacje międzyludzkie, te z rodziną, z sąsiadami...
Tak wiele zależy czasem od uprzejmości drugiego człowieka.
Teraz najważniejsze jest poczuć się znowu bezpiecznie stąpając po tej ziemi...
Woda jest problemem kotliny Kathmandu. Miasto nie ma wodociągów. Wodę do domów przywozi cysterna samochodowa, która rurą pompuje wodę do baniaków znajdujących się na dachach domów.
Pojemność jednego baniaka to z reguły 2000 litrów, najcześciej stawia się dwa takie baniaki na dachu budynku.
Cysterna samochodowa może dowieźć 6000 litrów jednorazowo.
Tylko niektóre domy mają własne studnie.
Aby móc je wykonać potrzebna jest zgoda lokalnych mieszkańców w okolicy.
Wszędzie praktycznie w tym mieście są publiczne bezpłatne miejsca poboru wody.
Obecnie w rejonie w którym mieszkam na obrzeżach Kathmandu, przyznaje się każdej rodzinie 30 litrów wody dziennie.
Pobór wody otwierany jest tyko w godzinach 6 - 10 rano.
Wody jest za mało.
Stąd decyzja wielu mieszkańców aby opuścić miasto.
Na wioskach wody nie brakuje, im wyżej w góry tym wody jest więcej.
Szkoły w mieście są zamknięte. Większość sklepów też.
Ludzie także boją się zawalenia popękanych budynków przy ewentualnych kolejnych wstrząsach.
Wstrząsy wtórne powtarzają się każdego dnia.
Ludzie krzyczą nadal "aayo" kiedy tylko ziemia się zatrzęsie co oznacza w języku nepalskim : przyszedł.
Trudno się przyzwyczaić do tych wstrząsów, panuje nadal strach i panika.
"Bhukampa" w języku nepalskim oznacza: trzęsie się ziemia. To słowo jest ostatnio najcześciej wypowiadane przez wszystkich tutaj.
Nawet psy bezdomne które są plagą Kathmandu szczekają jak tylko ziemia się zatrzęsie.
Nie jest łatwo tu być i doświadczać to wszystko ale nadal jest to mój Nepal.
No comments:
Post a Comment