Namaste z Nepalu,
Świat obeszła wiadomość o trzęsieniach ziemi które nawiedziły Nepal przez ostatnie cztery dni jak i również zdjęcia które są bardzo wstrząsające i poruszające.
Nie chcę już do tego dokładać swojej własnej histori i przeżyć bo te przeżycia są bardzo traumatyczne...
Ci którym domy nie runęły i nadal stoją- i tak mieszkają w namiotach poza domem bo boją się wrócić do swoich domów .
Ci którym domy runęły - nie mają juz gdzie wrócić...
Wolałabym jednak skoncentrować się teraz na tym co dobre czyli na niesieniu pomocy innym. Bo to teraz najlepsze co można zrobić, - skierować swoje myśli do pozytywnego działania, odnaleźć w sobie nadzieję i siłę i zrobic coś dla innych, cokolwiek, choćby to miało jedynie pomóc tylko nielicznym.
Moja propozycja jest niesienia pomocy ludziom koncentrując się przede wszystkim na wioskach.
Kathmandu sobie poradzi, tu są szpitale i różne organizacje pozarządowe które działają dosyć mocno bo wszyscy im na ręcę patrzą.
Wioski położone w Himalayach cierpią najbardziej.
Trudno nam bedzie dotrzeć do wszystkich, to nie jest raczej możliwe.
Ale możemy zmienić coś w jednej, może dwóch wioskach.
Baseri- Wioska położona 160 km od Kathmandu. Blisko granicy z Tybetem w rejonie Manaslu. Liczy około 4700 mieszkańców, 700 domów.
Większość mieszańców to kobiety z dziećmi i starsi ludzie.
Brakuje na wioskach młodych mężczyzn, którzy w większości wyjeżdżają z wiosek za chlebem, najcześciej do Kathmandu ale także do pobliskich państw Azji ( Indie, Dubaj)
Wioska Baseri ucierpiała bardzo, gdyż epicentrum trzęsienia było obok.
Z 700 domów ocalało jedynie pare domów.
Runęła także szkoła podstawowa( jedyna zresztą na wiosce)
Wioska jest miejscem urodzenia mojego męża i ponieważ znam dobrze jej mieszkańców, zwyczaje, jest bliska mojemu sercu - stąd pomysł pomocy jej mieszkańcom.
Kim jestem ja? :
Mieszkam w Kathmandu od paru lat, prowadzę tu hotel Mi casa. Nepal jest moim domem. Mam trójkę małych dzieci i wewnętrzną potrzebę niesienia pomocy innym.
Życie tu jest trudne i bywa nieraz pełne doświadczeń które są zupełnie inne od tych w których wyrastałam.
Pomimo, że Nepal uczyniłam swoim domem, nie jest to dla mnie absolutnie żadne Shangri-la, choć niektórzy czasem o tym miejscu tak właśnie piszą.
Ludzie jak to ludzie wszędzie bywają serdeczni, otwarci, pozytywni ale też mogą być zazdrośni, zawistni, agresywni.
Mimo wszystko tu mieszkam, żyje, wychowuje moje dzieci i chce coś zrobic dla tego kraju.
W maju w Nepalu nadchodzi monsum. Pada wtedy każdego dnia, parę godzin dziennie.
Ludziom brakuje obecnie schronienia, mieszkają pod gołym niebem.
Potrzebna jest pomoc natychmiastowa.
Potrzebne jak najszybciej są:
Namioty : jeden namiot może dać schronienie dla około 15 osób.
Koszt to około 35$ za sztukę.
Ryż - 30 kg ryżu to około 25$
Soczewica - za 1 kg soczewicy trzeba dzis zapłacić 3$
Ceny produktów obecnie znacznie wzrosły, niekiedy nawet pięciokrotnie.
Dodatkowe koszty to transport darów na wioskę, może ewentualnie dodatkowo dojść opłata porterów za wnoszenie darów na wioske gdyż samochód z braku drogi nie dojeżdża do samej wioski.
Kontakt mejlowy ze mną jest ograniczony.
W Kathmandu ciagle nie ma prądu , internet działa tez bardzo słabo.
Podaje więc kontakt do mojej koleżanki Agaty, która mieszka w USA, była w Nepalu i włącza sie całym sercem w pomoc innym.
Proszę piszcie do Agaty i do mnie też ( choć ze względu na słaby internet nie mogę obiecać odpisania na Wasze mejle. Obecnie na mojej skrzynce jest około 700 mejli do odczytania - wiele z tych to listów to słowa z wyrażoną chęcią niesienia pomocy innym.
Wierzę, że razem wspólnie możemy cos zmienić!
Mejl do Agaty: agaszwed@yahoo.com
Telefon w USA: 201-923-8466 ( proszę sprawdź różnice czasową)
PayPal: agaszwed@yahoo.com
Mejl do mnie : sylvia.neupane@gmail.com
Mobile/Viber: +977 9843 247 396
Hotel Mi Casa: +977-1-441-5149 ( ten numer działa najlepiej)
Dziękuje Wam!
Sylvia z Kathmandu
No comments:
Post a Comment